Do niedawana byłem przekonany że o prawdziwej wartości kryptowalut przesądzać będzie jej "użyteczność" - innymi słowy crypto ma prawdziwe szanse osiągnąć wysoką wartość jeżeli trafi do masowego użytkownika, który będzie z niej korzystał w życiu codziennym...
Dzisiaj trafiłem na artykuł:
Niall Ferguson: Bitcoin jest cyfrowym złotem i trafiło do mnie że nie jest to jedyny warunek a napewno nie w przypadku bitocoina...
BTC jako najstarsza waluta tak naprawdę ma niewielkie szanse na konkurowanie z nowymi krypto - w których przypadku szybkość transakcji, anonimowość, i szereg innych aspektów przesądza o fakcie że lepiej nadadzą się do masowej adaptacji jako np. środki płatności....
Jednak BTC ma to coś... był pierwszy a jego ilość jest mocno ograniczona, co może powodować, że pozostanie cyfrowym środkiem lokowania kapitału na kształt "cyfrowego kruszcu", który znany jest wszystkim i trudno go zdobyć... innymi słowy w jego przypadku "użyteczność" nie jest aspektem kluczowym
Jest również najbardziej zdecentralizowany, ma największą infrastruktorę (najtrudniej jest zrobić atak 51%), ma ogromne grono deweloperów, hype, jest uniwersalnym środkiem wymiany na wszystkich giełdach kryptowalutowych (poza zdecentralizowanymi giełdami ETH), co czyni go obecnie najlepszą kryptowalutą. Zgadza się. To, że jakis altcoin przetworzy więcej transakcji obecnie nie ma aż takiego znaczenia, bo kod bitcoina może ewoluować, a lightning network to nie jest ostatni wynalazek jaki powstanie by przyspieszyć działanie bitcoina. Nie jest powiedziane, że bitcoin nie przejdzie w przyszłości na proof of stake albo inny wynalazek przyszłosci.
W najgorszym wypadku stanie się "złotem" lub reliktem o charakterze sentymentalnym, a ograniczona ilość utrzyma cenę na rozsądnym poziomie.