Pieniądze/materiały/etc. są potrzebne na teraz, od sprzedaży obligacji do rozdysponowania pieniędzy szpitalom ile minie? A i tak nie jest to studnia bez dna, są inne wydatki i osłabia to złotówkę czyniąc import droższym, a masek i wielu innych rzeczy u nas nie produkuje się w wystarczających ilościach.
W Polsce jest ~140 000 lekarzy, 295 000 pielęgniarek i pielęgniarzy oraz 38 000 położnych, daje to 473 000 osób, które 10 razy dziennie wstępnie przez 100 dni będą zmieniać komplet maseczka/rękawiczki. 500 000 000 kompletów. Biorąc pod uwagę cenę za komplet w hurcie (1 zł) co jest moim zdaniem nieźle wygórowane, to mówimy tu o 500 mln zł. Czy to dużo? W porównaniu do budżetu NFZ jest to 0.5% dodatkowych kosztów - spłynie jak po kaczce zwłaszcza, że odwoływane są obecnie niemal wszystkie zabiegi specjalistyczne, wizytu u specjalistów, rehabilitacje, szczepienia u dzieci itp. Nic nie da się załatwić jeśli nie jest to ratowaniem życia. Nie uwalnia to środków, które mogłyby być przeznaczone na maseczki?
Czy te 500 mln wpłynie na osłabi złotego, przy budżecie Polski na poziomie 440 mld? Nie jestem przekonany.
Nie jestem tu ekspertem, ale wydaje mi sie, że takie pieniądze to się załatwia momentalnie. Dowodem na to jest fakt, NBP skupił juz obligacji za 8 mld zł jako tarczę antykryzysową. Za tydzień dowiemy się pewnie o kolejnych 10 mld.
Większym problemem jest tu logistyka. Ale to już kwestia dyrektorów placówek i dostępności przedmiotów. Po dłuższym zastanowieniu może i faktycznie taki zastrzyk 50 000 kompletów zadziała jak taki dodatkowy oddech powietrza zamin temat zostanie załatwiony odgórnie.
edit: No i się nie myliłem w kwestii kolejnych dodruków. Kolejne 5,62 mld. Łącznie prawie 14 MLD zł.
Jak dotąd NBP odkupił od banków obligacje skarbowe o łącznej wartości 8,28 mld złotych - 2,66 mld PLN w zeszły czwartek oraz 5,62 mld PLN w poniedziałek.