wiem, że jest tu co najmniej dwóch bardzo dobrze obeznani użytkowników
Nawet więcej niż dwóch, ale niektórzy są dość mało aktywni, nawet jeśli mają sporą wiedzę. Choćby taki
athanred, który ostatnio zaproponował
UTXO explorer, zamiast klasycznego block explorera. Jakby się to udało, to można byłoby mieć węzeł z pruningiem i to by wystarczyło, aby przeglądać wszystkie monety, które nie zostały jeszcze wydane.
W sumie, to tego typu podejście jest dość rozsądne: w historii jest wiele ciekawych rzeczy, ale ostatecznie częściej interesuje nas, co ludzie mają tu i teraz, niż cała historia monet. Tym bardziej w kontekście pobierania łańcucha, coraz częściej pojawiają się głosy, żeby przejść na model oparty bezpośrednio na UTXO, bo wtedy dałoby się mieć węzeł z pruningiem, który byłby w stanie łatwiej wystartować, opierając się nie na pobieraniu całej historii od 2009, tylko na kryptograficznym dowodzie tego, że nikt nie mieszał w historii.
Osobiście jestem ciekaw tego, jaki jeszcze potencjał ma sieć i gdzie możemy być za kilka lat.
Potencjał sieci jest ogromny, ale dobrze by było, gdyby na samym potencjale się nie skończyło, tylko żeby serio paru ludzi wypuściło rzeczy, które po cichu klepią. Co do przyszłości w perspektywie kilku najbliższych lat, to ciężko coś sensownego tutaj powiedzieć, bo wiele zależy od tego, czy eksperymenty, które teraz są robione w małych grupach programistów, ujrzą światło dzienne, czy też tacy ludzie popadną w perfekcjonizm i będą dalej szlifować swoje dzieła, a w tym samym czasie mniej doświadczeni programiści wypuszczą swoje wersje, dokładnie tak, jak zostały wypuszczone Ordinalsy.
bez dokładnej znajomości kodu i sieci raczej ciężko coś wyciągnąc dla siebie nie?
To zależy. Akurat BIPy to całkiem niezłe źródło informacji, bo o ile są tam technikalia, to jest całkiem spora grupa wpisów, która zawiera mnóstwo tekstu, na miarę takiego, który można spotkać w artykułach newsowych. Na przykład odnośnie sidechainów, oczywiście można sobie przeczytać
BIP-300 oraz
BIP-301 i podejść do tematu czysto technicznie. Ale to nie jest najważniejsze. Pierwotny pomysł z użyciem soft-forków został wstępnie odrzucony na liście mailingowej, co oznacza, że z tych BIPów nie trzeba wyciągać technikaliów, tylko raczej sam sposób działania oraz powód, dlaczego sidechainy są potrzebne. Innymi słowy: wystarczy się wgryźć w "Abstract" oraz "Motivation", nie trzeba czytać od razu "Specification", dopóki nie jesteśmy na to gotowi, podobnie w przypadku wielu innych BIPów.
Oprócz tego, jeśli same BIPy są zbyt techniczne, to jest też blog autora, który omawia to wszystko z czysto ekonomicznego punktu widzenia, co może być bardziej lekkostrawne:
https://www.truthcoin.info/archive/Czy alty staną się niepotrzebne?
Taki jest cel wielu działań na Bitcoinie. Ale oczywiście tak nie będzie. A przynajmniej nie od razu. Dlaczego?
Otóż, alty dają twórcom zarobić bardzo szybko i łatwo. To jest jeden ze sposobów na to, aby osiągnąć spore zyski w krypto, wkładając w to niewiele wysiłku. Tworzenie altów to droga na skróty: zamiast kombinować jak koń pod górkę, jak coś zrobić na Bitcoinie, ludzie idą na łatwiznę i tworzą własne łańcuchy, pisane od zera, no i wtedy mogą zrobić absolutnie wszystko, co technicznie da się zrobić. Wtedy się nie przejmują zgodnością wsteczną. W zasadzie, to nie przejmują się niczym, tworzą nową bazę monetarną i zachęcają ludzi do wejścia w projekt.
Na początku, ich token nie jest listowany nigdzie. Grupa entuzjastów wymienia się jakimiś grosikami, które na Bitcoinie byłyby porównywalne z przesyłaniem pojedynczych millisatoshi w sieci Lightning Network. Ich pomysły zaczynają dojrzewać, deployment jest szybki, wersja produkcyjna startuje niemalże błyskawicznie.
Potem ludzie handlują intensywnie ze sobą, używając Discorda, Telegrama, tudzież dowolnego innego kanału komunikacji, no i oczywiście pojawia się wielka zrzutka w celu uzyskania listingu na giełdzie. Entuzjaści danego altcoina wesoło i radośnie ładują całkiem sporo BTC i innych monet głównego nurtu na wskazany adres, byle tylko uzyskać listing na pierwszej giełdzie, która się na to zgodzi. Kurs wymian pomiędzy użytkownikami, przed listingiem, jest zwykle proporcjonalny do tego, ile kasy ludzie zdążyli zebrać na listing, podzielony przez liczbę aktualnie wydobytych monet.
Pierwsza giełda się zgadza, listuje danego altcoina po tym, jak ludzie zebrali na przykład 1 BTC i przekazali to giełdzie. W tym momencie kurs osiąga ATH. Wszyscy, którzy nie wierzą w to, że takie monety mogą być cokolwiek warte, zaczynają sprzedawać wszystko na pniu. Wykopują i sprzedają od razu po wykopaniu, gdyż wiedzą, że to tylko kolejny altcoin, który dziś istnieje, a za chwilę może upaść. A jak jeszcze widzą, że cena wynosi nie jakieś 50 czy 100 satoshi za sztukę, ale 25k satoshi za sztukę, no to sprzedają natychmiast. I trudno im się dziwić, mając 40 monet, to daje 0.01 BTC na niewiele wartym altcoinie, wydobytym na CPU, tudzież wystakeowanym. Licząc w złotówkach, to jest kupa kasy, biorąc pod uwagę, że jedynym osiągnięciem takiej osoby było dołączenie do jakiejś niszowej społeczności, zanim wydobyli blok Genesis.
W tym momencie cena zjeżdża z ATH aż do samego dna. Sprzedaje każdy, niektórzy próbują podbić nieco cenę i naciągnąć ludzi na danego altcoina, ale większość nie daje się nabrać i próbuje ratować tyle, ile tylko się da. Moneta upada, zwykle giełda ją potrzyma tyle, ile się zadeklarowała, czasem nawet parę miesięcy, ale potem, gdy cena za sztukę zjeżdża do tych 50 satoshi, a nawet niżej, no to już każdy (łącznie z giełdą) widzi, że altcoin jest bezwartościowy. Chociaż oczywiście, sama giełda na prowizjach zarobiła więcej niż dostała za listing, więc się opłacało. Ale teraz już się nie kalkuluje, więc giełda ogłasza delisting i ludzie się rozchodzą. Kanały pokroju Discorda zaczynają świecić pustkami, wszyscy się rozchodzą. Kurtyna.
Czy tutaj historia się kończy? Oczywiście, że nie. Należy wrócić teraz do punktu pierwszego i wypuścić nowego altcoina, który będzie odrobinę inny od poprzedniego (po to, żeby się ludzie nie czepiali). Nawet niekoniecznie lepszy: inny! Stare błędy należy poprawić, ale zwykle po drodze dojdą nowe i cały cykl rozpoczyna się od początku.
Licząc bilans zysków i strat,
wypuszczanie bezwartościowych altcoinów to bardzo opłacalny biznes. Dlatego alty jeszcze przez długi czas będą istniały. Co więcej, jeśli ktoś myśli, że świat krypto wytworzył taki model jako pierwszy, to się myli. Istnieje wiele fiatów o niskiej wartości i władza doskonale wie, dlaczego to się opłaca. Na słabej walucie można nieźle zarobić. Dlatego o ile Bitcoin jest coraz silniejszy, o tyle nie zgarnie 100% rynku, bo zawsze znajdą się tacy, którym będzie potrzebna jak najsłabsza moneta, w którą uwierzy jak najwięcej ludzi.
Na przykład tokeny giełdowe, albo tokeny wyrażające udział w jakimś przedsięwzięciu swoją wartość utrzymają.
Krótkoterminowo tak. Długoterminowo? To zależy. Bo owszem, jest wiele powodów, dla których giełdy lubią mieć własne tokeny. Ale prawda jest też taka, że jeśli te giełdy dostaną w swoje ręce możliwość spięcia swoich własnych tokenów z Bitcoinem i to będzie tak silne połączenie, jak pomiędzy Lightning Network, a główną warstwą, to mogą się na to zgodzić.
Chodzi o to, że jeśli samo połączenie będzie wymagało na przykład jedynie podpisania swoich własnych Bitcoinów, to giełda może stwierdzić: w sumie czemu nie? Bo tak naprawdę, to jeśli masz własny token, to jego kurs może być bardzo różny. Ale jeśli zamiast tego pokażesz komuś: patrzcie, tutaj jest adres, na którym leży 1000 BTC i jest podpisany przez naszą giełdę, to już taka deklaracja wygląda znacznie poważniej. Zwłaszcza, że niektóre połączenia nie wymagają przesuwania monet, sam podpis jest w stanie udowodnić wiele.
Ograniczenie 1: System tylko dwustronny
Cała sieć Lightning Network jest "tylko dwustronna", bo mamy adresy 2-of-2 multisig. Dołożenie routingu rozwiązuje ten problem (i tworzy nowe, analogiczne do tych, które istnieją w LN).
ale jeszcze nie można tego uogólnić do kontekstu sidechain lub rollup
Można, jeśli mamy do czynienia z federacją, czyli sidechainem, w którym istnieją walidatorzy. Ogólnie rzecz biorąc, wszelkie systemy, w których są walidatorzy i które opierają się na Proof of Stake, mogłyby z łatwością wpiąć się do Bitcoina. Dobrym pytaniem jest: dlaczego tego nie robią? Bo nie ma technicznych przeszkód, żeby w systemie, gdzie jest na przykład 20 walidatorów, zrobić na przykład 11-of-20 multisig na Taproocie.
Oznacza to, że każda interakcja umowy inteligentnej między dwiema osobami musi być nową transakcją Bitcoinową.
Dokładnie w ten sam sposób każda zmiana stanu kanału w Lightning Network wymaga nowej transakcji off-chain. Piękno tego systemu polega na tym, że nie trzeba tych wszystkich transakcji wypychać na główny łańcuch. Co oznacza, że jeśli dwa węzły mają bezpośredni kanał, to mogą zrobić wszystko. Na przykład: jedna osoba może wykopywać DOGE, a druga płacić jej w millisatoshi za każdy share. Da się? Da się.
Rzeczywisty postęp nastąpi, gdy ktoś z zespołu badawczego stworzy istniejący język niskiego poziomu, który można bezpośrednio podłączyć do BitVM.
Pierwsze próby zbudowania takiego systemu istniały już od dawna. W prastarych czasach dyskutowało się na temat OP_EVAL, obecnie widziałem dyskusję na temat OP_FOLD. Najciekawszy wpis, który sobie przypominam, pojawił się w lutym 2022:
https://lists.linuxfoundation.org/pipermail/bitcoin-dev/2022-February/020021.htmlTo, że w ogóle można podzielić obliczenia między transakcjami (a może nawet adresami) jest szalone.
Wielu szaleńców robiło to od dawna. Jednym z przykładów szaleństwa w czystej postaci były próby społeczności BSV, która naiwnie ładowała ZK-proof w megabajtowych transakcjach, zamiast zrozumieć, że skoro ich Script ma aktywny OP_CAT, to mogą działać na prostych, 256-bitowych liczbach i klepnąć to przez zwyczajne OP_CHECKSIG, jedyne, czego potrzebują, to sprawdzić, czy R-value w sygnaturze jest takie, jakie ma być. Ale nie, oni wolą wypchnąć na łańcuch jedną transakcję o rozmiarze 10 MB, zamiast jednej transakcji z OP_CAT, która jeśli ważyłaby choćby 10 kB, to musiałaby być gigantyczna.
Podział obliczeń na wiele transakcji jest możliwy od dawna. Najprostszym dowodem tego jest federacja, gdzie obaj użytkownicy mogą podać swoje klucze publiczne i zablokować monety na adresie 2-of-2 multisig, oprócz tego dorzucając garść opkodów. Wtedy albo obie strony wykonają kontrakt, albo monety zostaną zablokowane. Żeby uniknąć blokady, można wykonać podejście a'la LN, czyli przygotować transakcje zamykające, zanim kontrakt zacznie być wykonywany. Ewentualnie można założyć timelocka, żeby ludziom się nie chciało czekać i wspólnie policzyli to, co trzeba, zanim timelock wygaśnie.
Najpierw pokaż, że to jest możliwe. Potem spraw, by to było bardziej wydajne. Teraz jesteśmy w fazie „zrobienia tego bardziej wydajnym”.
Ja tam wolę od razu skupić się na wydajności. Gdybym myślał inaczej, to mempool zajmowałby parę terabajtów. I tak dziwi mnie, że ludzie zrobili bramkę NAND aż tak późno, sam pamiętam, jak kiedyś robiłem takie rzeczy w regteście używając takiego zestawu czterech opkodów: OP_TRUE, OP_FALSE, OP_NOT, OP_EQUAL. Całość była w systemie czwórkowym, dwa bity na opkod i jazda. Wtedy jeszcze chciało mi się bawić w takie ezoteryczne języki, jak
Brainfork (do dzisiaj mam pliki tekstowe z rozszerzeniem *.bf oraz niedokończony "projekt BF", w którym chciałem pisać własny system operacyjny, oparty na "czterobitowej architekturze BF").
pierwszą implementację BitVM, która umożliwia dodawanie 32-bitowych liczb
Czekam, aż ludzie przestaną używać 32-bitowych kawałków i będą od razu ogarniać 256-bitowe fragmenty za pomocą OP_CHECKSIG. Przykładowo, jeśli chcemy coś liczyć na 256-bitowych liczbach, to możemy włożyć sygnaturę i zrobić "<sig> OP_SWAP OP_CHECKSIG". Wtedy 257-bitowy klucz publiczny jest jedynym poprawnym rozwiązaniem.